Marihuana używana jako substancja do inhalatorów papierosowych zdobyła szturmem serca Izraelczyków, ale nielegalnie. Teraz, tamci przedsiębiorcy liczą, że uda im się zdobyć tym wynalazkiem kawałek lukratywnego rynku tej branży w USA, tylko już legalnie.
Ameryka zaciąga się bez konsekwencji
W ostatnich kilku latach w USA nastąpiła znacząca zmiana podejścia do legalizacji marihuany. Jeszcze kilkanaście lat temu takie pomysły nie budziły tam entuzjazmu. Obecnie jest na odwrót. Większość Amerykanów jest za legalizacją tej substancji, a wzdłuż kraju przeprowadza się coraz to nowe lokalne inicjatywy legislacyjne. To zagadnienie, bowiem, leży w gestii władz stanowych. Już cztery stany w USA i Dystrykt Kolumbia zalegalizowały marihuaną do celów rekreacyjnych, a w ponad połowie kraju jest dozwolone jej użycie do celów medycznych.
To miód na serce izraelskich przedsiębiorców, którzy organizują i biorą udział w bardzo wielu konferencjach dotyczących tego zagadnienia. Jest to dla nich o tyle ważne, bo to właśnie w tym kraju Raphael Mechoulam odkrył w 1964 roku THC. To zatem, naturalne dla miejsca, które ma bogatą historię w badaniach nad marihuaną.
W Tel Awiwie można zapalić jointa na zewnątrz baru czy restauracji bez obawy, że policja będzie nas niepokoić. Technicznie, użycie rekreacyjne marihuany jest niedozwolone w Izraelu, ale cóż mamy większe problemy niż to, wydają się sądzić władze, kiedy widzi się jak podchodzi się to tego w praktyce.
Wiąże się tym nawet zabawna historia. Podczas wojny w Gazie w 2014 roku, jeden przedsiębiorczy mieszkaniec Kiryat Gat znając doskonale rozbieżność prawa i jego egzekwowania, zamienił schron dla mieszkańców w plantację marihuany. A kiedy, już trzeba było się schować przed ostrzałem rakietowym, nie było gdzie tego zrobić.
Izrael staje się centrum produkcji najbardziej innowacyjnej marihuany.
Z takim beztroskim podejściem Izraelczycy chcą zdobyć amerykański rynek marihuany, dziś warty 5,4 miliarda dolarów. Docelowo, tak mówią dane szacunkowe, suma ta może sięgnąć aż 21,8 miliarda dolarów. Na rodzimy rynek nie mogą oni liczyć. Wprawdzie było kilka prób legalizacji tej rośliny, ale spełzły na niczym.
Omri Krikeb, uczestnik jednej z konferencji w USA promującej izraelską marihuanę, powiedział: Mój kraj jest cięgle troszkę old-fashioned w tym temacie. Szczególnie, jest to widoczne na najwyższych szczeblach władzy, gdzie jest dużo konserwatywnych polityków i takiego samego podejścia do tematu.
Jedno z miejsc, gdzie w USA sprzedaje się legalnie marihuanę.
Natura naturą, ale jakość to laboratorium
Jak to wygląda w praktyce? Na Bliskim Wschodzie mówi się, że najlepszy marihuana, to ta z Libanu, ale dla Izraelczyków byłoby kłopotem, by sprowadzać coś takiego z kraju, z którym są formalnie w stanie wojny. Postawili, zatem na własne pomysły.
Dobra marihuana to taka, którą wymyślili naukowcy.
Marihuana jako produkt, którym chcą podbić USA, to nie żaden import z krajów niewiadomego pochodzenia, a produkcja, która od początku do końca powstaje w sztucznych warunkach laboratorium. Tamci naukowcy starają się udoskonalić wszystko, od lamp do oświetlania roślin, przez system irygacyjny, po same rośliny. Co do tych ostatnich, to mają oni nadzieję, że uda się otrzymać taki sztucznie wyhodowany gatunek, który będzie mieć większe właściwości lecznicze niż obecnie.
Dziś już wiemy, że inhalacje z marihuany są użyteczne przy chorobie Crohna i łagodzą bóle przy chorobach nowotworowych. Dodatkowo, jak już zostało wspomniane, badania nad medyczną marihuaną mogą przynieść zyski nie tylko pacjentom, ale również przedsiębiorcom.
Mechoulam mówi: Nie ma drugiego takiego narkotyku, o którym możemy powiedzieć, że może być tak skuteczny do leczenia ludzi. I kont bankowych, należy dodać.
Źródło i zdjęcia: The Foreign Policy.