Dziwna polityka energetyczna Anglii

Zdecydowaliśmy się wyjść z Unii Europejskiej, zapewniam jednak, że zamierzamy kontynuować dbałość o środowisko. – powiedziała Amber Rudd, minister energii i spraw klimatycznych Wielkiej Brytanii, 29 czerwca 2016 roku.

Z jej słów wynika, że pomimo planowanego opuszczenia Unii Europejskiej, rząd nie zamierza rezygnować z ochrony środowiska i eliminowania emisji gazów cieplarnianych. Choć następnego dnia, jakby na potwierdzenie, Parlament otrzymał nowy „budżet węglowy”, w którym zaplanowane zostały ograniczenia emisji gazów cieplarnianych na lata 2028-2032, to pewne kroki rządu przeczą jej oświadczeniu.

Brak dotacji na źródła energii odnawialnej i elektrownia jądrowa w trosce o środowisko

Brak dotacji na źródła energii odnawialnej i elektrownia jądrowa w trosce o środowisko…

CLICK TO TWEET

Słowa pani minister wydają się zupełnie nie pasować do posunięć rządu, który już od dawna szykuje się do odcięcia dotacji na źródła energii odnawialnej.

Parlament jest też głuchy na apele o tańszy i „zdrowszy” prąd. @schumpeter_pl

CLICK TO TWEET

Parlament jest też głuchy na apele o tańszy i „zdrowszy” prąd. Zamiast wspierać rozwiązania sprzyjające środowisku, wspiera budowę elektrowni jądrowej – która zawsze będzie wzbudzać wiele kontrowersji wokół tego, czy jest bezpieczna, czy też nie. Jak to jest, że rząd nie ma pieniędzy na dotacje, ale na przedsięwzięcie warte 18 miliardów funtów – już tak?

Ciekawa jest również sprawa wyżej wspomnianego budżetu węglowego: według niego, do 2030, ilość szkodliwych gazów emitowanych do atmosfery ma zostać zredukowana o 57%, w stosunku do stanu na rok 1990, czyli sprzed czasu rewolucji przemysłowej. Wartość ta jest wyższa niż ta ustalona przez kraje członkowskie w grudniu 2015 roku, na tzw. „rozmowach klimatycznych” w Paryżu – tam obniżono poprzeczkę do 40%. Jednak wtedy Królestwo zaproponowało, aby wszyscy pracowali na postawione na zjeździe cele. Ta część planu będzie musiała ulec zmianie, jeśli Wielka Brytania przestanie należeć do Unii Europejskiej… choć niektórzy sądzą, że Brexit może przyspieszyć wdrożenie postanowień paryskich, a zarazem obniżenie temperatury o 2 stopnie Celsjusza, w stosunku do roku 1990.

„Nie-zielony” rząd

Ci, którzy obawiają się o to, czy Wielka Brytania nadal będzie promować ochronę środowiska, obawiają się całkowicie słusznie. Istnieje możliwość, że kolejnemu premierowi wcale nie będą przyświecać „zielone” idee.

Aktualny premier, David Cameron, zwykł jeździć do pracy rowerem, by nie zanieczyszczać środowiska spalinami.

Jeden z jego rywali, Michael Gove, ma stanowisko wobec ziemi „lekko” odmienne. @schumpeter_pl

CLICK TO TWEET

Jeden z jego rywali, Michael Gove, ma stanowisko wobec ziemi „lekko” odmienne. Będąc ministrem edukacji, usiłował usunąć zagadnienia związane ze zmianą klimatu z programu lekcji geografii. Z kolei Theresa May (złośliwi nazywają ją kandydatką bukmacherów), nie powiedziała za wiele w tej kwestii.

Światełko w tunelu

Są też i tacy, którzy mimo wszystko wierzą, że zapoczątkowany trend dbałości o środowisko jest nie do zatrzymania. Takiego zdania jest chociażby Christiana Figueres, szefowa sztabu klimatycznego ONZ. Sytuację próbuje ratować także Rudd – twierdzi, że do 2025 roku zostaną zamknięte wszystkie elektrociepłownie opalane węglem.

Cóż, to, jak potoczy się sytuacja w Zjednoczonym Królestwie, pozostanie zagadką, która prawdopodobnie rozwiąże się dopiero wraz z pierwszymi postanowieniami nowego rządu.

Źródło: „Still a green, if less pleasant, land. Amid political turbulence, support for Britain’s climate policies continues”, The Economist, 30.06.2016

Zdjęcie pochodzi z serwisu flickr.com

Powiązane wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *